Newslettery od kuchni czyli przez co trzeba przejść żeby wysłać ładnego mejla

 

Dziś trochę żali i szczegółów z technicznej strony.

Zabierając się za swój pierwszy newsletter zakładałam, że kodowanie html/css zajmie 1/4 czasu. Po ustaleniu treści z klientem, skróceniu jej, zabrałam się za szukanie inspiracji i projektowanie. Nieodzowny okazał się jak zwykle themeforest. Mają dostępne w ofercie szablony newsletterów w dziesiątkach wersji. Znalazłam taki, który najbardziej mi odpowiadał, w estetyce flat tudzież windows 8.
Doszłam do wniosku, że 3/4 roboty za mną i udałam się na zasłużone koty w internecie.
Przy następnym podejściu zaczęłam od zmiany kolorków, treści a potem układu. Tu zaczęły się schody.

Okazało się, że newslettery projektuje się za pomocą prehistorycznej metody tabel!

Powrót do korzeni – pierwsze strony ponad 10 lat temu, tworzyłam właśnie tą techniką. Spoko – wszystko jasne. Po prawdzie to lepiej umiałam tabelki wtedy, niż css teraz. Style do znaczników wpisuje się metodą inline – trochę zabawy ale z zastosowaniem ctr+f i zamianą kodu wszystko idzie sprawnie.
Co więcej Dreamweaver cs5 ma lepsze wsparcie do tabel niż do css. Spokojna praca, trochę wyobraźni – jak poskładać tabelkowe klocki. Kodujemy, sprawdzamy w podglądzie i firefoxie. Wszystko śmiga. Praca ukończona.
No to wklejamy wszystko w outlooka i sprawdzamy jak wygląda. Wcześniej trochę poszukiwań jak to się właściwie robi – wstaw załącznik jako tekst – i wysyłamy.
Jeszcze tylko zamiana adresów obrazków na bezwzględne – online, walka z czcionkami google i parę innych szczegółów.
Otwieram wysłany przeze mnie newsletter i niemiła niespodzianka.

projektowanie newsletterów
Wygląd z przeglądarki vs. klient email

Czcionki szeryfowe, czcionka google w ogóle nie działa, zaokrąglone obramowanie tabeli – nie działa, tabele z zawartością zajmują różną szerokość w kolejnych akapitach. Wracam do orginalnego szablonu – zakupionego na themeforescie – problemy z czcionką i border w tabeli się powtarzają.
Pozostaje tylko zapytać dlaczego autor szablonu zastosował:
– czcionke google skoro ani outlook, ani gmail nie umie jej pobrać?
– zaokrąglone obramowanie tabeli skoro outlook nie umie tego pokazać?
Na dobitkę sprawdziłam wygląd w IE 10. Obraz nędzy i rozpaczy. Tło z białego – czarne, zaokrąglony border się rozjechał i z równego koła stał się zaokrąglonym kwadratem. Klątwa kompatybilności przeglądarek w całej okazałości. Swoją drogą jak to możliwe, że IE 10 jest tak bardzo niekompatybilny w dół i nie daje sobie rady z projektem na tabelach?
Ponieważ mój limit sił na walkę się wyczerpał, produkuję print screeny oraz mejla do autora szablonu.
Z zaokrągloną tabelą nie będę walczyć – szybciej podmienić to na obrazki, szkoda że nie zrobiłam tak od razu, byłoby o godzinę mniej babrania się.

W między czasie dostałam odpowiedź od autora szablonu: a jaką czcionkę by Pani chciała?

projektowanie newsletterów - kupno szablonu
Kupiony szablon do newsletterów - po lewej przeglądarka - po prawej outlook.

Po kolejnych próbach i dyskusji z klientem: z newslettera w htmlu robimy obrazek – bez linków ale za to wyglądający poprawnie dla każdego kto w kliencie poczty ma jakąś obsługę html. To tyle w kwestii kodowania na potrzeby mejlingów…

Podsumowując:

Na tą chwilę nie widzę sensu kodowania newsletterów, skoro nie ma żadnej gwarancji na poprawne wyświetlenie. Każdy klient poczty on line – wp, o2, gmail – wyświetla mejla inaczej, z reguły nie pobierając obrazków przez sieć. Outlook czasem obrazki pobiera czasem nie, z resztą kodu robi co chce. Po tygodniu babrania się z tym wszystkim dochodzę do wniosku, że wygodniejsze dla obu stron – odbiorcy i wykonawcy – jest wklejenie olinkowanego obrazka i wysłanie go wraz z mejlem, prosto do odbiorcy.

Tagi

Kategorie

Ostatnie wpisy

Archiwa

Anna Zajączkowska Opublikowane przez: